Pamiętam, jak w 2016 roku musiałem siedem razy udać się na izbę przyjęć szpitala w Beverly, a w sześciu z nich zostałem przyjęty, w sumie przez ponad dwa miesiące przebywając na ich szóstym piętrze z powodu tego nieopisanego bólu w środkowej części mojego tułowia. Okazało się, że cierpiałem z powodu alkoholu i zapalenia trzustki, nie raz, nie dwa, ale aż siedem razy! To absolutnie niesłychane, zwłaszcza w ciągu jednego roku, a tym bardziej dla 32-latka, któremu zaledwie dwa lata wcześniej udało się być w najlepszej formie w swoim życiu, biegając po boisku z bandą dzieciaków świeżo po studiach.

Alkohol i zapalenie trzustki

Niektórzy ludzie umierają po pierwszej próbie zapalenia trzustki, a ja naprawdę wierzę, że przeżyłem tylko dlatego, że przez te wszystkie lata skupiałem się na mojej drugiej pasji - ćwiczeniach i grze w piłkę, a co ważniejsze, ponieważ miałem dla siebie dużo większy plan, tylko wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Musiałam doświadczyć o wiele więcej bólu, zanim zdarzył się cud.

Mój drugi pobyt w szpitalu w Beverly z powodu zapalenia trzustki był najdłuższy. Spędziłem 17 dni, podczas których pielęgniarki niestrudzenie wymieniały mi płyny i nieustannie przynosiły mi chipsy lodowe - jedyne "jedzenie" dozwolone podczas próby leczenia tego niewiarygodnego bólu. Nie będę się rozwodził nad ilością środków przeciwbólowych, które tam spożyłem i które mi przepisano. W drugim tygodniu tego pobytu nowy lekarz obejrzał moje zdjęcia rezonansowe i zauważył coś jeszcze gorszego, po czym przekazał mi niepokojące wieści:

"Muszę zadzwonić do twojej matki, aby poinformować ją, że jej jedyne dziecko umrze z powodu alkoholu i zapalenia trzustki".

Nie dość, że znowu miałem zapalenie trzustki, to teraz rozwinęły się u mnie wczesne stadia zastoinowej niewydolności serca i forma zapalenia płuc. Kiedy wyszedłem po tych 17 dniach, pozostałem trzeźwy jeszcze przez cztery lub pięć dni. Niestety, demon nadal trzymał mnie w garści i wróciłem do tej samej rutyny.

Stałem się stałym bywalcem szóstego piętra, przeznaczonego głównie dla ludzi starszych, których ciała były na skraju wyczerpania z powodu wieloletniego picia, zażywania narkotyków i palenia papierosów lub wszystkich tych rzeczy. Podczas jednego z pobytów w moim nowym drugim domu w pokoju na przeciwległym końcu piętra przebywał mój wujek Kelso.

Wujek Kelso

Wujek Kelso nie był moim prawdziwym wujkiem, ale był bardzo bliskim przyjacielem rodziny i stał się jednym z moich najlepszych przyjaciół podczas moich najczarniejszych dni. On też był alkoholikiem i palaczem, a świetnie się dogadywaliśmy. Łączyła nas silna więź, zwłaszcza gdy mój ojciec trafił na dwa lata do więzienia w latach 2014-15. Krótka historia poboczna: Podczas pobytu w więzieniu mój tata był dializowany trzy razy w tygodniu, ponieważ również był alkoholikiem. Doświadczył również skutków choroby alkoholowej i zapalenia trzustki - o czym pisałem obszernie w naszym związku. Choroba alkoholowa odebrała mojemu tacie życie w bożonarodzeniowy poranek 2016 roku.

Wujek Kelso nie został przywieziony do szpitala Beverly na krótki pobyt, aby wprowadzić do organizmu niezbędne płyny i leki, szybko się wyleczyć i wrócić do domu. Nie, znalazł się tam, ponieważ był bliski śmierci. Poszedłem do niego i odwiedziłem go, po raz pierwszy spotykając jego wspaniałą matkę. Rozmawiałam z nią wiele razy przez telefon, uwielbiałam jej silny irlandzki akcent. On nie mógł mówić, bo ledwo żył. Dwa dni później wujek Kelso został zabrany do domu, gdzie mógł spokojnie odejść.

Podczas siedmiu różnych pobytów na szóstym piętrze pamiętam też dość wyraźnie, że podczas tych dłuższych pobytów nikt poza pielęgniarkami i lekarzem nie wchodził do mojego pokoju. Raz tylko spotkałam pracownika socjalnego w świetlicy, ale to wszystko. Nikt nie przyszedł porozmawiać ze mną o problemie, który był znacznie poważniejszy niż zapalenie trzustki - o moim alkoholizmie. Pisząc to, płaczę, bo NIE CHCIAŁAM już pić, NIE CHCIAŁAM już więcej łykać alkoholu. Ale nie wiedziałam, jak przestać. Tak więc, pomijając ten jeden raz, wychodziłem ze szpitala i dosłownie szedłem prosto do Packie (sklep monopolowy w Massachusetts) po fireball (10-pak nipsów) i 4-Loko z ponczem owocowym. Nie miałem pojęcia, co innego mogę zrobić.

Coaching zdrowienia

O Recovery Coaches dowiedziałem się podczas jednej z wizyt mojej mamy, kiedy byłem jeszcze w Link House, sześciomiesięcznym programie, do którego miałem szczęście trafić po miesiącu spędzonym na detoksie. Przyjaciółka przyniosła gazetę, żeby pokazać mi artykuł na pierwszej stronie o tej stosunkowo nowej rzeczy, zwanej trenerem zdrowienia, i powiedziała, że zapłaci za mnie, żebym wzięła udział w kursie. W tym momencie było już jasne, że odnalazłam swoje powołanie, jakim jest pomaganie w inspirowaniu i dawaniu nadziei tym, którzy zmagają się z tymi samymi demonami, co ja: nadużywaniem substancji i problemami zdrowia psychicznego.

Kurs ukończyłem w piątek 23 lutego, podczas miłej ceremonii, na której obecni byli moja mama i tata (miałem szczęście mieć dwóch ojców, ponieważ moja mama spotkała swoją bratnią duszę 22 lata temu). Wygłosiłem najlepsze przemówienie, na jakie było mnie stać, do kilkunastu mężczyzn z domu, którzy siedzieli przede mną, i ruszyłem do prawdziwego świata. W następnym tygodniu, w piątek 1 marca, rozpoczęłam zajęcia z Trenerem Odzysku i przez następne 5 tygodni w każdy piątek jeździłam do North Shore Community College, do kampusu Lynn. Podczas drugiej podróży uświadomiłem sobie, że jadę dokładnie tą samą trasą, którą trzy razy dziennie pokonywałem, aby spotkać się z moim dealerem niecały rok wcześniej. Życie jest czasem zabawne.

Wreszcie, szpitale w całym Massachusetts zaczęły zatrudniać trenerów powrotu do zdrowia na izbach przyjęć, aby rozmawiali z osobami, które trafiły tam po przedawkowaniu narkotyków lub z innymi chorobami związanymi z narkotykami, a może, tak jak ja, cierpią z powodu alkoholu i zapalenia trzustki. Po otrzymaniu certyfikatu złożyłam podania do wielu miejsc i otrzymałam wiele wspaniałych ofert. To jest to, co daje wyzdrowienie! Ostatecznie zdecydowałam się na Bay Cove Human Services, organizację non-profit w centrum Bostonu, która chciała stworzyć "zespół rówieśniczy" do nowego programu finansowanego przez państwo. Spędziłam tam niesamowite dziewięć miesięcy, otrzymując najlepsze możliwe wykształcenie w zakresie pracy z osobami, które zmagały się z problemami medycznymi, uzależnieniem od narkotyków, alkoholu, zapaleniem trzustki i problemami zdrowia psychicznego. Uzyskałam tytuł Certyfikowanego Specjalisty ds. Rówieśników po wyczerpujących dwóch tygodniach intensywnego szkolenia, po 8 godzin dziennie, ucząc się więcej niż na jakimkolwiek kursie w szkole wyższej.

Powrót do pełni sił

Chciałam jednak czegoś więcej. Mimo że praca w Bay Cove i wspieranie ludzi w sześciu domach grupowych (w sumie było ich 43), w których osobiście pracowałam, sprawiały mi ogromną przyjemność, chciałam zagłębić się w tę epidemię. Widziałam przerażające rzeczy na ulicach Dorchester, Roxbury i niesławnej Methadone Mile. Ludzie byli chorzy i potrzebowali pomocy.

Teraz mam okazję, by zrobić więcej. Przyjąłem posadę trenera powrotu do zdrowia w Beth Israel Lahey Health, pracując na ostrym dyżurze szpitala w Gloucester i oczywiście w szpitalu, w którym spędziłem prawie dwa miesiące swojego życia, cierpiąc z powodu alkoholu i zapalenia trzustki, zastanawiając się, dlaczego nikt nie próbuje mi pomóc z prawdziwym problemem. Teraz będę tam, gdzie ludzie są w najtrudniejszych momentach, gdzie mogą porozmawiać z kimś, kto wie dokładnie, przez co przechodzą, z kimś, kto był tam, a nie tylko z lekarzem lub pielęgniarką, którzy mówią, co trzeba zrobić.

Wydaje się, że w moim życiu wszystko zatoczyło pełny krąg i to jest coś niesamowitego. Od spotkania mojej bratniej duszy i najlepszego przyjaciela w czasie, kiedy oboje z pewnością nie szukaliśmy kogoś, do przebycia tej samej drogi, aby uzyskać certyfikat Trenera Zdrowienia, dzięki czemu będę mogła pomóc tej chorej osobie, która pokonywała tę samą drogę. Teraz pracuję w tym samym szpitalu, w którym moje życie powinno było się zakończyć, kiedy cierpiałem z powodu skutków alkoholu i zapalenia trzustki. Mówiłem wam, że jest dla mnie o wiele większy cel.

Jeśli ty lub ktoś, kogo znasz, nie potrzebuje pomocy, ale co ważniejsze, chce jej, NIE WOLNO się wahać. Mówię "chce", ponieważ kiedy walczymy z butelką lub narkotykiem, wiemy już, że jej potrzebujemy, tylko nie wiemy, jak ją uzyskać.